W środę, mimo trzydziestostopniowego upału, cały plac przed jasnogórskim klasztorem był wypełniony. Już na wiele godzin przed przyjazdem Papieża rozpoczęły się śpiewy i modlitwy, co chwila wracał jak refren przebój spotkania, „Abba, Ojcze”, ze zwrotkami śpiewanymi w kilku językach.
Nie zabrakło też zabawy: co chwila kilkadziesiąt rąk w coraz to innym sektorze wystrzelało w górę, aby podbić krążącą po całym placu wielką piłkę z wymalowanymi kontynentami. „Glob” przelatywał tym sposobem od Ukraińców do Wietnamczyków, wracał do polskich żołnierzy, którzy podawali go żołnierzom z Bundeswehry, później leciał do sióstr zakonnych i dalej, do chorych z ZSRR, a na koniec wpadał w ręce policjantów pilnujących trasy przejazdu. Ci przerzucali piłkę dalej, i tak przez kilka godzin.
Tymczasem na dziedzińcu klasztoru nie było prawie nikogo. Kręciło się trochę osób ze służb porządkowych, policjanci i panowie z Biura Ochrony Rządu pilnowali wejść i urządzeń wykrywających metale, a na ławkach zasiedli komandosi z brygady antyterrorystycznej w czarnych kombinezonach i z naładowaną ostrą amunicją bronią u pasa. Obraz Matki Bożej Częstochowskiej był odsłonięty, ale w kaplicy tym razem było zaledwie kilka osób.
Tuż przed godz. 18.00 od alei Najświętszej Marii Panny poszły pierwsze oklaski, za chwilę klaskał już i śpiewał „Abba, Ojcze” i „Alleluja” cały milionowy tłum: to jechał Papież.
Dokładnie o 17.35 Jan Paweł II stanął na stopniach ołtarza, ponad głowami i pozdrowił pielgrzymów. Młodzież odpowiedziała żywiołową kilkunastominutową owacją i śpiewem. Piłka-glob nadal krążyła ponad głowami.
Papież przemówił, a młodzież przez kilka minut śpiewała, tańczyła i wykrzykiwała pozdrowienia dla Ojca Św.
Częstochowa, 14 sierpnia
„Gazeta Wyborcza” nr 661, z 19 sierpnia 1991.